Marta & Rafał | ślub Trójmiasto | starówka Gdańsk | Sopot | Gdynia

No to zaczynamy... Pierwszy ślub sezonu 2022r, był koniec marca, słoneczny acz wietrzny dzień. Po pandemiczny okresie, obudziłam się tego dnia jak z letargu. Kiedy po południu wsiadałam do auta przeszył mnie po karku dreszcz zwątpienia.. "czy podołam?" Wtedy uświadomiłam sobie, że trzeba na nowo uruchomić stare trybiki i działać z podwójną mocą twórczą. Możliwe, że aparat działał tego dnia tak samo, możliwe też, że para młoda była jakaś wyjątkowa (to na pewno), możliwe, również jest to, że nie zapomniałam jak "to" się robi. :) Jednak nie możliwe jest to aby zmieniło się w mojej głowie aż tak wiele.. myśli, treści, przyzwyczajenia. A jednak! Czułam się jakby był to pierwszy ślub który fotografuję w życiu.

Spytacie dlaczego? 

Zapewne dlatego, że przez okres od listopada do lutego nie byłam na żadnym ślubie i skrupulatnie planowałam i analizowałam to kim jestem, jak chcę tworzyć, co lubię. To do czego doszłam wpłynęło i nadal wpływa na moje fotografie. Przez wiele lat szukałam i nadal mam poczucie poszukiwania, jednak już wiem mniej lub więcej czego chcę i będę do tego dążyć, te zdjęcia to wynik moich pierwszych rozkmin. Gdy zaczął się ten sezon widziałam, że to będzie piękny czas, (który trwa). Bo po tylu latach fotografowania w końcu mam poczucie "jakotakiej" pewności i wiary w samą siebie. Tak, tak.. nie jestem mistrzem w pewność siebie i całe życie mam rozkminy odnośnie tego jak co ma wyglądać i czy na pewno to co robię jest "ok?". Cieszę się, że otwieram się w tym momencie przed Tobą, drogi czytelniku, wiem też, że nie każdy doczytał do tego momentu, uff. ;) (jeśli to zrobiłeś daj znać w komentarz, chociażby emotką).

A teraz już przechodzę do meritum, tego dnia, ich, fantastycznych, pięknych, mega świadomych i wrażliwych ludzi. Marta i Rafał, od razu złapaliśmy wspólny język, przyjechali do Polski po wielu latach mieszkania w Brukseli, postanowili zostać w Polsce co jednak okazało się ostatecznie nie wykonalne i wyprowadzili się do Pragi. Ich dzień był kameralnym i intymnym czasem z najbliższymi im ludźmi. Byłam tam w roli fotografki jednak czułam się jak bym była z rodziny, nawet dostałam zaproszenie :),  siedząc z ich przyjaciółmi przy jednym stole, śmiejąc się i słuchając anegdot z zżycia nie mogłam wyprzeć się wrażeniu jakbym kiedyś już tutaj była. Patrząc na nich przez szkło mojego obiektywu w głowie wirowały mi całe analizy ostatnich miesięcy, o tym jak bardzo chce aby ludzie czuli się przy mnie dobrze aby zdjęcia pokazywały prawdziwych ich, nie krępowały a luzowały, aby wszystko wyglądało tak swobodnie a zarówno pięknie jakby złapane przypadkiem z szczyptą vintage jak w starym filmie i ogromem klimatu który zapada w pamięci na długo. 
​
Zobaczmy, droga jeszcze przede mną długa ale, ponoć ona jest ważniejsza niż cel..
zaczynajmy zatem,
preferuję z muzyką
V

...
​
fotograf: Lena Kodo
​miejsce ceremonii: Urząd Stanu Cywilnego Gdynia
miejsce przyjęcia weselnego: Restauracja L'Entre Villes w Sopocie
miejsce pleneru: starówka Gdańsk
suknia ślubna: Stachowska Pracownia